Résumé af stykkerne
Résumés des pičces
Abstracts of the plays

 

1.   La Cantatrice chauve
2.   La Leçon
  Lekcja
   
4.   Jacques ou la soumission
  Jacques eller Underkastelsen
6. Slovenčina  Stoličky
   
18.   Die Nashörner
   
 

 

25.   Le Roi se Meurt
Król umiera czyli ceremonie
   
   
   
   

2.

  Do tzw. "teatru absurdu", szczególnie tego z wczesnych lat pięćdziesiątych powraca się ostatnio często. Z dwóch powodów. Po pierwsze nie powstały jeszcze inne, równie wysokiej klasy sztuki, które oddawałyby w sposób pełniejszy stan dzisiejszej dezintegracji - zbiorowej i indywidualnej, dezintegracji kulturowej, światopoglądowej, moralnej, językowej, coraz głębszego rozziewu pomiędzy zdehumanizowanym współczesnym światem a uwikłaną w ten świat jednostką, coraz tragiczniejszej niemożności porozumienia się i zrozumienia. Czyta się dzisiaj te sztuki odważnie i nowocześnie, rezygnując ze sztywnej, udziwnionej formy na rzecz realizmu i psychologii. Ożywia to zetlały już nieco dowcip tych dramatów, jednocześnie ich wymowę czyniąc bardziej tragiczną. Drugim powodem sięgania po twórczość Adamova czy Ionesco jest wpisana w ich sztuki możliwość aktorskiego popisu. "Łysa śpiewaczka", "Krzesła" i "Lekcja" - małoobsadowe, kameralne dramaty stanowią wspaniały materiał dla ukazania zawodowego kunsztu i finezji. Wydaje się, że te właśnie powody zdecydowały o wyborze młodej włoskiej reżyserki - Eliny Lo Voi, która w Starym Teatrze w Krakowie, zrealizowała słynną Ionescowską "Lekcję". Przedstawienie stało się głośne za sprawą pewnej znaczącej zmiany w obsadzie. Graną dotychczas przez mężczyzn rolę profesora reżyserka powierzyła kobiecie, wybitnej krakowskiej aktorce - Annie Polony. "Najpierw osłupiałam - wspomina aktorka - potem... zrozumiałam i prawie bez wahania - przyjęłam. No i zaczęło się. Już po pierwszej próbie pojęłam, że ciężar zadania przerasta moje siły. Poczułam się jak ryba w sieci. Mój Boże! - iluż sposobów użyłam, aby się z niej wyplątać! Na ile stresów naraziłam moje koleżanki - ciągle niepewne czy dojdzie do premiery, czy nie. Pani reżyser (sprytna, inteligentna) chodziła za mną powtarzając tylko ciągle: Wytrzymasz, jesteś wspaniała, kocham cię! ...i choć nie jestem mężczyzną - uległam. Zagrałam. Zagrałam tak jak sobie życzyła - no, może trochę ostrzej, bardziej charakterystycznie." Napisano bardzo wiele o Annie Polony w tej roli - wybitna, wspaniała, wielka, perfekcyjna. Stała się rzeczywiście bezapelacyjnym popisem jej aktorskiego kunsztu. Wielu recenzentów opisuje drobiazgowo sposób, w jaki przemienia się na scenie z dobrodusznego koczkodana w peruce w demonicznego potwora dokonującego zbrodni. Lekcja aktorskich umiejętności. A co to oznacza dla interpretacji? Odrzucenie wątku erotycznego, jaki jest w tekście pomiędzy Profesorem a Uczennicą, pozwoliło na wydobycie konfliktu pomiędzy pokoleniami, między kulturą i jej brakiem, na podkreślenie problemu władzy, która może stać się w rękach szaleńca "narzędziem zbrodni". Przedstawienie zostało zarejestrowane w piwnicy przy Sławkowskiej, na małej scenie Starego Teatru w Krakowie. Surowe mury, specyficzna i niepowtarzalna atmosfera tego miejsca grają tutaj na równi z aktorami. Pani profesor zaczyna lekcję. Uczennica jest tępa i bolą ją zęby. Nie udaje jej się ani dodawanie, ani odejmowanie. Rozzłoszczona nieudolnością uczennicy pani profesor rozpoczyna swój wielki wykład o językach. "Arytmetyka prowadzi do filologii, a filologia do najgorszego...". Nóż jest przygotowany.

 

 

25
  Kiedy król Béranger słyszy po raz pierwszy, że ma umrzeć, nie zwraca na to uwagi. Lekceważy zimną i beznamiętną zapowiedź tego faktu znanego i oczekiwanego w najbliższym otoczeniu króla. Każdy przecież będzie musiał kiedyś umrzeć. Królowi wydaje się jednak, że jest w stanie samą siłą woli odsunąć ten moment w nieogarniętą rozumem przyszłość. Tak oczywiście nie jest i król musi umrzeć. Ma na to tylko sto minut, tyle ile trwa przedstawienie. Nic właściwie dziać się nie będzie, żadnej szalonej akcji, tłumu statystów, niespodzianek i feerii pomysłów. Autor zaprosił widzów do udziału w ceremonii umierania. Jego przesłanie jest proste: musimy uświadomić sobie, że śmierć jest czymś realnym i rzeczywistym, nieuchronnym, nie omijającym nikogo - ani króla, ani żebraka. Nie znając momentu kiedy nas dosięgnie, pwoinniśmy żyć pełniej, bardziej odpowiedzialnie, może po prostu lepiej. Bérenger (bohater także innych dramatów Ionesco) to właściwie przeciętny, zagubiony w świecie człowiek. Ale, jak każdy z nas, dopóki żyje jest królem własnego świata. Jest w nim jednocześnie władcą i poddanym. Rządzi światem, który odchodzi, znika wraz z jego śmiercią. Od pierwszej sceny, kiedy zegar zaczyna nieubłaganie odmierzać upływające minuty, świat Bérengera będzie się rozpadać - znikną granice, zapadną się miasta, wyschnie ziemia, walić się bedą ściany pałacu. Ból będzie dręczył ciało i odejmował zdolność wydawania rozkazów, osłabiał wolę i uczucia. Nie pozwoli wreszcie zatrzymać nawet najbliższych. Odejdą w nicość, a król podąży za nimi. Ta sztuka nie jest alegorią. Może bardziej rodzajem poetyckiego obrazu, współczesną wersją moralitetu.